Do której grupy należy Malutka? Po trochu do każdej. Tatuaż ma. W sumie nawet dwa. Jeden
na drugim. Ponieważ pierwszy zrobiła dla faktu, adrenaliny, wyróżnienia się (bo
z tym u niej krucho). Kolejny pojawił się zaraz na nim aby schować czarno-białe
szkaradztwo i ozdobić jej plecy. Kolorem i kwiatem. Dziełem artystycznym.
Sztuką. Teraz planuje kolejne. Z tego ostatniego powodu. Aby utrwalić marzenia,
pomysły, to co ją cieszy i motywuje, co dla niej ważne. I to chyba najlepszy
powód by mieć tatuaż.
Chociaż nie… jest jeszcze jeden.
Co jeśli na skórze pojawiają się inne ślady? Blizny. Skazy.
Następstwa głupich decyzji i nieprzemyślanych ruchów. Wykonanych z
niedojrzałości, bezmyślności, nieumiejętności radzenia sobie inaczej. Takie
znaki na ciele przypominające, że zrobiło się kiedyś coś złego i głupiego. I
chociaż nauka z tego wypłynęła i zapłaciło się ogromny rachunek u lekarza za
leczenie ran, to jednak blizny zostały. Przypominają o sobie wciąż i wciąż. I zwracają uwagę
innych. Wreszcie nastaje dzień gdy ma się już dosyć. Gdy po raz kolejny ktoś
przypomina, że kiedyś było się nierozsądnym. I coś się zepsuło, coś pękło,
została rana i blizna. Czy naprawdę jedynym wyjściem jest żyć i patrzeć na nie
i pozwalać by inni nas przez nie postrzegali? Żeby to było pierwsze co im do
głowy przyjdzie patrząc na nas? Głupia była? Nie pomyślała? Zrobiła coś złego?
Nie. Można pomyśleć o czymś dobrym. Mądrym. Pięknym. I z
pożytkiem dla wszystkich. I zadać sobie jeszcze trochę bólu i cierpienia. Bo
nie chodzi o to, żeby tylko zamalować. Pokryć pudrem i liczyć na to, że nie
spłynie. Trzeba się poświęcić, musi boleć. Ale efekt będzie. Najlepszy z
możliwych. Bo nie tylko nikt więcej już nie spojrzy na nas i wytknie palcami.
Ale będzie podziwiać nasze nowe „ozdoby”. Tylko, że to nie to jest
najważniejsze.
Bo największą radością będzie to, że wreszcie będzie można
stanąć przed lustrem. Uśmiechnąć się do siebie. I ucieszyć. Bo blizny zostaną tylko
przykrym wspomnieniem. A przed nami stać będzie piękny obraz. Który sami stworzyliśmy.
0 komentarze:
Prześlij komentarz