środa, 22 czerwca 2016

Malutka i.... jedziemy z tym koksem.

   Na wstępie jedno wyjaśnienie. Malutka jest pisana z perspektywy osoby trzeciej z jednego, bardzo konkretnego powodu. Potrzeby dystansu. Do siebie, swoich emocji i przeżyć. Łatwiej czasem patrzeć z boku na to co się dzieje by wiedzieć jakie dalsze kroki podjąć. Dlatego Malutka będąc istotą pogmatwaną i zdecydowanie niepoukładaną jeszcze, woli wyjść z siebie, stanąć obok i póki co pisać w ten sposób. Co nie wyklucza zmian, gdy wreszcie będzie zadowolona z efektu finalnego i znowu wróci do siebie. Póki co, pisze tak.

   Było bum. Było głośne rąbnięcie. Uderzenie z liścia i kop w zadek. I co teraz dalej? Zabawne jak człowiek znajduje nagle 150 rzeczy które go skutecznie odsuwają od znalezienia odpowiedzi na to "co dalej". Okazuje się, że koniecznie właśnie teraz musi wyprać materac, przejrzeć garderobę, posegregować książki i wyszorować zmywarkę. Nie ma w tym oczywiście nic złego, w końcu kiedyś i tak trzeba to było zrobić. Tylko takich właśnie pomysłów i obowiązków tworzy się w głowie coraz więcej. Happyholic.pl proponuje by tworzyć listy (skoro już przestrzeń dookoła jest wysprzątana i jeśli nie ma się potrzeby czyścić fug szczoteczką do zębów, to czas wziąć się za coś innego i stawić czoła nadchodzącym decyzjom). Malutka przez długi czas znajdowała wymówki by nie korzystać z planerów/list/kalendarzy i notatek, ponad ich standardowy cel - uważała, że marnuje czas pisząc, gdy mogłaby wtedy robić to o czym chce pisać. A guzik prawda. Przy ilości myśli, pomysłów, natchnień, obowiązków, problemów, kłopotów, marzeń i celów jakie gnieżdżą się w i tak już dużej głowie Malutkiej, trzeba to było wreszcie gdzieś przelać. Tak też powstała Myślodsiewnia (HP4ever!) czyli strefa w sypialni służąca zapisywaniu, odnotowywaniu, przypinaniu i planowaniu wszystkiego co choćby zapączkuje w umyśle. Tak aby pomóc mu się zakorzenić. I żeby nie było tylko tak kolorowo i cukierkowo. Myślodsiewnia posiada strefę obowiązków regularnych - tych których absolutnie nie ma się ochoty wykonywać ale bez nich przepadnie się w otchłań,  strefę rzeczy do zrobienia -  które przekładane były w nieskończoność, z powodów których już sama Malutka nie pamięta i po prostu TRZEBA je zrobić, raz, mieć z głowy, nigdy więcej już nie myśleć i zająć się czymś przyjemniejszym, oraz strefę napraw - czyli tam gdzie Malutka nabroiła, zepsuła, nie dotrzymała słowa, nie ma przebacz, trzeba to zmienić i naprawić. I jeszcze mała obietnica przed samą sobą - każdego dnia conajmniej jeden punkt z tych list musi zniknąć (na skutek wykonania oczywiście). Inaczej nie ma to sensu. 

   Dobra, plaster oderwany, nastąpiło zderzenie z rzeczywistością i zaległościami. Trzeba iść do przodu. Teraz czas na to co motywuje, nakręca, daje radość. Tutaj w chwili obecnej dwie listy. No dobra, trzy. Pierwsza - rzeczy przerwane w toku. Zaczęte projekty, rozmowy, obiecane spotkania i przysługi. Każda z nich pomaga przetrwać chwilową pustkę, stagnację. A nawet popchnąć sprawy do przodu. I to w najbardziej nieoczekiwany sposób. Warto je więc wreszcie dokończyć i przypomnieć sobie dlaczego w ogóle zostały rozpoczęte. Druga lista - pomysły na długofalowe zajęcie. Co tak naprawdę Malutka chce robić dalej. Jak marzyła, żeby jej każdy dzień wygląda. Jakie zadania sprawiały, że mogła się wykazać, rozwinąć, pokazać potencjał i była w tym najlepsza. Ma już zaplecze, ma warunki, ma doświadczenie i ma... pewność siebie. Której jej tak długo brakowało. To są pomysły realne, na teraz, do natychmiastowej realizacji, trzeba tylko do nich odpowiednio podejść tak aby w przyszłości przejść do listy ostatniej.... największe marzenia. Największe szczęście ma ta osoba która wie co na niej umieścić. Tak jest z Malutką. Dlatego na jej ostatniej liście widnieją: sklep z zabawkami, stos felietonów, scenariuszy i książek (własnego autorstwa) oraz scena stand-up. I do tego dążymy. Żadnych więcej objazdów. Prostą autostradą. 

   Aha, w Myślodsiewni znajduje się też jedna bardzo ważna rzecz, a mianowicie Tabelka Mumina. Otóż w czasach podstawówki gdy Malutka miała problem z samo-organizacją, Mumin (zwany dalej Ziomem, Rodzicielką lub w kręgach rodzinnych - Mamą) posadziła ją z kredkami i ogromnym arkuszem na którym zrobiły tabelkę. I rozpisały każdy dzień, co do godziny. Czas na pobudkę, na jedzenie, na szkołę, na prace domowe, na zajęcia pozalekcyjne, na internet (kochany modem tepsy) i na spanie. I ten oto prosty patent okazał się najlepszym rozwiązaniem na wszystkie razy gdy Malutka traciła kontrolę nad swoją codziennością. Dlatego też Tabelka Mumina ponownie trafiła na ścianę. Tym razem ma o wiele więcej "stref" o większym zróżnicowaniu. Jednak pomaga bardzo aby się nie zmienić w ospałą Bukę która tylko sunie przez dobę siejąc ogólną depresję. 

   Ufffff dobra. Myśli przelane, kolejne punkty odhaczone. Idziemy do przodu. Mamy dokładnie 4 miesiące by zrobić Malutką Rewolucję. A potem już nic nie będzie takie samo (szczególnie, że za 6 miesięcy zmieni się cyfra na początku, a to ogromny kamień milowy wymagający wejścia w niego z przytupem). Zatem zgodnie z tytułem notki... JEDZIEMY Z TYM KOKSEM!!!

P.S. I żeby nie było, że ten tekst bez podkładu muzycznego. Na dzisiejszy wieczór proponujemy boski kawałek z nowego musicalu Hamilton. Bo tak jak Alexander H. ja nie odrzucę swojej szansy!






wtorek, 21 czerwca 2016

Malutka i... no właśnie

Gdy ten blog powstawał niemal rok temu, nie było tajemnicą, że był skutkiem rozstania. Bolesnego, rujnującego, zmieniającego wszystko. Gdzieś z utratą drugiej połówki, Malutka była przekonana, że straciła sens życia, samoakceptację, perspektywy i 150 innych aspektów życia codziennego i niecodziennego. Obrana droga do naprawy miała pomóc poradzić sobie ze stratą, przywrócić wiarę w siebie, nadać sens dalszym krokom i przynieść jakiś plan. Czy się udało? Pośrednio. Na pewno udało pozbyć bólu po stracie. Ba, zamienił się on w ogromną ulgę i Boską interwencję przed największym błędem życiowym. Ale co z resztą? Przypomniała o sobie dawna pasja - chociaż dopiero w powijakach. Wróciła pewność siebie w niektórych sytuacjach. Jednak strach przed dalszą destabilizacją sprawił, że w tym wszystkim nadal nie było Malutkiej. Ba, był ktoś kogo Malutka wcale nie chciała. Z kim się nie zgadzała. Kto robił głupoty, popełniał kolejne błędy i wybierał złe rozwiązania. Ale był komfort. Jakiś punkt - pewnik dający codzienne poczucie sensu. A jednocześnie wysysający całą energię i chęć do robienia czegokolwiek poza. Malutka zamiast pędzić po autostradzie do wymarzonego celu, żyjąc w zgodzie z sobą i innymi, siedziała na jakiejś wiejskiej dróżce, dawała się ciągnąć powolnej ciuchciajce do kolejnych stacji, z których żadna nie była tą jej własną. Aż wreszcie w tym tygodniu ktoś zepchnął Malutką z tych torów. Na wyboistą przestrzeń bez wydeptanej ścieżki. Wytrącił ze strefy komfortu by wreszcie naprawiła co zepsuła, przypomniała sobie co tak naprawdę ją pchało do przodu i przestała żyć wrażeniem. To pewnie brzmi jak kolejny wzniosły post o wielkich przemianach który być może pozostanie tylko zapowiedzią. Nie tym razem jednak. Nie w tej sytuacji. Zmotywowana Projektem Ratunkowym z bloga Happyholic.pl oraz takim prostym o filmem (a obecnie też musicalem), Malutka tu i teraz oświadcza, że bardzo dużo się zmieni. A wszystkie zmiany będą tu dokumentowane. Bo do cholery wreszcie trzeba się ogarnąć. 



P.S. W musicalu na podstawie tego filmu pojawia się piosenka będąca kwintesencją obecnego stanu Malutkiej. Dlatego nie byłaby sobą gdyby nie wstawiłaby jej tekstu i klipu. Poleca bardzo, bardzo.







Sara Bareilles - She used to be mine

"She Used To Be Mine"

It's not simple to say
That most days I don't recognize me
That these shoes and this apron
That place and it's patrons
Have taken more than I gave them
It's not easy to know
I'm not anything like I used to be
Although it's true
I was never attention's sweet center
I still remember that girl

She's imperfect but she tries
She is good but she lies
She is hard on herself
She is broken and won't ask for help
She is messy but she's kind
She is lonely most of the time
She is all of this mixed up
And baked in a beautiful pie
She is gone but she used to be mine

It's not what I asked for
Sometimes life just slips in through a back door
And carves out a person
And makes you believe it's all true
And now I've got you
And you're not what I asked for
If I'm honest I know I would give it all back
For a chance to start over
And rewrite an ending or two
For the girl that I knew

Who'll be reckless just enough
Who'll get hurt but
Who learns how to toughen up when she's bruised
And gets used by a man who can't love
And then she'll get stuck and be scared
Of the life that's inside her
Growing stronger each day
'Til it finally reminds her
To fight just a little
To bring back the fire in her eyes
That's been gone but it used to be mine

Used to be mine
She is messy but she's kind
She is lonely most of the time
She is all of this mixed up and baked in a beautiful pie
She is gone but she used to be mine


Copyright © Malutka | Powered by Blogger
Design by Blog Oh! Blog | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com