W nawale
inspirujących cytatów zalewających ściany Facebookowe i Instagramowe, pojawił
się jeden który wydaje się tak mądry w swojej prostocie i aktualności, że
grzechem byłoby się nim nie podzielić.
„Życie jest jak
Twitter. Nie masz wpływu na to co ludzie robią lub piszą. Ale możesz wybrać co
lub kogo obserwujesz.”
Takie to proste.
Klik. „Follow”. Klik. „Unfollow”.
Tylko czemu tak bardzo ciągnie nas jednak do tego
by patrzeć na to co boli? By szukać informacji o tym co wiadomo, że przysporzy
tylko smutku i negatywnych emocji? Taki mały wrodzony masochizm?
Przecież nikt nie
przychodzi do nas w zabłoconych butach robiąc straszny bałagan. Nie. Sami te
buty zdejmujemy z niego i brudzimy swoje cztery ściany. Te w głowie i te poza nią. Ale gdy przychodzi do sprzątania to liczymy,
że zrobi to właściciel butów. A nie ten kto nimi nabrudził.
Pewna japonka
zrewolucjonizowała ostatnio świat swoją
wyjątkową metodą sprzątania. Jednym z
jej założeń jest wyrzucanie wielu rzeczy. Każdy przedmiot bierzemy osobno do ręki i
zadajemy sobie pytanie: "Czy wywołuje radość?". Jeśli tak -
zostawiamy, jeśli nie - wyrzucamy/oddajemy. (Jedynym wyjątkiem są rzeczy, które
mimo, że ich nie lubimy są nam naprawdę potrzebne).
A gdyby tak
zastosować ją nie tylko do rzeczy (chociaż i od nich często trzeba się „odklikać”)
ale też do myśli, wspomnień, przekonań, źródeł informacji, otaczających mediów, niedziałających sposobów, niesprzyjających
doświadczeń, nieżyczliwych słów? Gdyby tak przejrzeć te wszystkie ściany,
profile, zakładki, listy i pousuwać to co tylko zaśmieca i nie przynosi nic?
Nie wywołuje radości? Przecież można prawda? Nie stracimy nic.
Ostatnio ktoś
przekazał Malutkiej zdanie które ponoć uratowało już wielu. Proste i pasujące
idealnie.
„NIE PATRZ TAM!”
W domu, w
internecie, w swojej głowie, w swoim sercu. A gdy pojawi się pokusa, (bo
przecież ból ma w sobie coś przyjemnego, jak rozdrapywanie „komara” ) niech to
zdanie zapłonie jak wielki neon. I kolejno:
Klik.
Unfollow.