Malutka jest mistrzynią nowych początków. Nie tylko w poniedziałki. Silny instynkt samozachowawczy sprawił, że potrafi z kompletnej histerii i głębokiej depresji zebrać się do kupy i włączyć motorki typu turbo. Co jednak gdy wydaje się, że po tym poniedziałku nie ma szans na dobry wtorek? Nie mówiąc już o środzie i kolejnych dniach tygodnia. Amerykańskie filmy proponują 5 etapów radzenia sobie: odrzucenie/odmowa, wściekłość, dywagacja, depresja, akceptacja. Trochę głupsze amerykańskie filmy sugerują, żeby wpierw zjeść wszystko co jest w lodówce, potem zalać się w trupa, następnie przejść kompletną przemianę zewnętrzną i na obcasach podbić świat.
Malutka nie potrafi chodzić na obcasach. To więc odpada. Nie robi też zazwyczaj niczego po kolei. Więc etap wściekłości na pewno nastąpi dopiero po depresji, a nawet akceptacji. To co w takim razie na ten nowy początek zrobi Malutka? Uzna, że to znak, że właśnie w TV leci "Chef". Najlepszy możliwy film o nowym początku. I nie tylko dlatego, że klimat tam latynosko-jedzeniowo-pyszny. Ale też dlatego, że czasami trzeba wyłączyć planowanie, kierowanie, kontrolowanie. I na przykład potańczyć na środku pokoju. Na przykład do tego:
0 komentarze:
Prześlij komentarz